Zobacz nowości:

Informacje organizacyjne

mod_vvisit_countermod_vvisit_countermod_vvisit_countermod_vvisit_countermod_vvisit_countermod_vvisit_countermod_vvisit_countermod_vvisit_counter
mod_vvisit_counterDzisiaj90
mod_vvisit_counterWczoraj101
mod_vvisit_counterTen tydzień566
mod_vvisit_counterPoprz. tydz.546
mod_vvisit_counterTen miesiąc1554
mod_vvisit_counterPoprz. mies.2444
mod_vvisit_counterWszystkie3680346

Czytelnicy online: 2
Twój IP: 3.15.6.77
Dziś jest: 2024-04-20 16:06



Relacja: Merkaba V 2011 w Egipcie (Misia)

Merkaba, medytacje (Cheops, Sfinks, Karnak) i zwiedzanie Egiptu

Termin: 20 -27 maja 2011


.

Kocham podróże. Uwielbiam zwiedzać nowe miejsca, poznawać nowych ludzi, uczyć się od innych kultur.

W Egipcie byłam dwa razy. Po raz pierwszy wiele lat temu, typowa wycieczka turystyczna, chcieliśmy jak najwięcej zobaczyć, zwiedzając wszystkie chyba bardziej znaczące miejsca. I pomimo zachwytu nad pięknem zwiedzanych zabytków pozostał we mnie niedosyt. W każdym miejscu przewodnik monotonnym głosem opowiadał suche fakty o monarchiach, faraonach, wojnach i sukcesjach.... Trochę mnie to rozczarowało.  Pragnęłam więcej romantyzmu, więcej czasu na to by rzeczywiście poczuć starożytne państwo, ducha jego władców i mieszkańców.... Od tamtego czasu nie ciągnęło mnie do Egiptu

Gdy zobaczyłam ulotkę Agnieszki Jurko, która organizuje medytacyjne wyprawy do Egiptu, poczułam, że to z pewnością jest inna jakość zwiedzania. I rzeczywiście. Po pierwsze, dzięki kontaktom Agnieszki z Egipcjanami, którzy nas gościli, poznałam bliżej ludzi i kulturę tego kraju. A energiczna przewodniczka Sonia, Polka, która mieszka tam na stałe i naprawdę kocha Egipt, swoimi barwnymi opowieściami wprowadzała nas w klimat miejsc i zabytków, które wspólnie zwiedzaliśmy. 

Jednakże oprócz wszystkich walorów turystycznych ten wyjazd był niezwykły ze względu na możliwość prywatnego zwiedzania Piramidy Cheopsa i Sfinksa. Właściwe trudno to nazwać zwiedzaniem. To było prawdziwe doświadczanie Starożytności. Odbyliśmy magiczną podróż w przeszłość uczestnicząc w uroczystej ceremonii i medytacji.

Gdy przybyliśmy na do Gizy, dzień miał się ku końcowi, słońce stało jeszcze wysoko, ale nie odczuwało się już gorąca, silny pustynny wiatr rozwiewał moja suknię i włosy.  Wszyscy turyści opuścili już teren piramid, otoczyła nas cicha pustka, czułam ekscytację i radosne oczekiwanie na spotkanie z przeszłością.

Gdy stanęłam przed ogromną ścianą Piramidy Cheopsa, poczułam potęgę Starożytnych i równocześnie kruchość i małość własnego istnienia. Samo stanie przed piramidą w tej pustynnej ciszy i blasku zachodzącego słońca wprawiło mnie w medytacyjny nastrój. Ale przy wejściu czekał już na nas przewodnik ceremonii - Tom De Winter duchowy nauczyciel starożytnej medytacji Merkaby, nawołując naszą kolorową grupę. Ustawiliśmy się jak do procesji, najpierw kobiety w pięknych sukniach, za nimi mężczyźni w galabijach (egipskich, uroczystych strojach), na końcu egipski strażnik piramidy. 

Wchodzimy do środka. Otacza nas mrok. Po krótkim zejściu wąskim i ciasnym tunelem otwiera się przed nami ogromny wysoki na kilka metrów korytarz i schody wiodące do Komnaty Królowej, gdzie mamy odbyć ceremonię uhonorowania kobiecości. Idziemy powoli, prowadzeni przez brytyjską piosenkarkę Shirlie Roden, która swym pięknym głosem śpiewa pieśń ku czci bogini ....... RA MAAT KA.... podniosła melodia wibruje w tej starożytnej przestrzeni... razem z innymi podchwytuję słowa i melodię... RA MAAT KA ...... wydaje mi się, że widzę przed sobą kapłanów z pochodniami prowadzących nas na tajemne obrzędy.... RA MAAT KA.... z pieśnią na ustach wchodzimy do wysokiej ciemnej komnaty. Egipski strażnik kłania się nam składając ręce w charakterystyczny dla kapłanów sposób i mówiąc coś po arabsku znika za wejściem. Zostajemy sami w Komnacie Królowej. Przez chwilę stoimy w ciszy. Tworzymy dwa kręgi, kobiety w środku, mężczyźni na zewnątrz. Po kolei, każdy mężczyzna kłania się każdej z nas okazując szacunek i uhonorowanie mówiąc  „Szanuję Kobietę w Tobie”. Czuję ogromne wzruszenie, łzy same spływają po policzkach. Widzę pokolenia cierpiących kobiet, które nigdy nie doczekały uhonorowania, biednych i zranionych, poniżanych i gwałconych, palonych, pracujących w pocie czoła, poddanych i zniewolonych.... Powoli słowa docierają do mnie... „Szanuję Kobietę w Tobie”.... Dochodzi do mnie, że to wszystko już za mną, że oto stają przede mną nowi mężczyźni, gotowi wziąć odpowiedzialność, szanujący, opiekuńczy i wrażliwi, którzy nie boją się otworzyć serca. Czuję ich siłę i prawdziwość słów „Szanuję Kobietę w Tobie”... czy ja sama szanuję Kobietę w sobie?... Czuję jak zalewa mnie fala emocji, smutku, gniewu, pogodzenia i wybaczenia.

Po chwili stajemy w jednym kręgu. Patrzymy sobie w oczy....Przecież jesteśmy jednością...., Shirlie Roden swym niebiańskim głosem śpiewa Ave Maria..... Znów czuję słone łzy na policzkach, tym razem są to łzy pojednania, wybaczenia, jedności. Nie ważne co było, ważne jest Teraz i to że czuję Boskość w sobie i w każdym z nas. Nie ważne czy jestem mężczyzną, czy kobietą, po prostu jestem.

Schodzimy w dół, do podziemnej komnaty, zwanej jamą, wykopanej 27 metrów pod piramidą. To zejście nie jest łatwe. Długo idziemy zgięci w pół, ślizgając się po stromych schodo-drabinkach, momentami na kolanach, momentami czołgamy się na brzuchu w bardzo wąskich tunelach. Jest ciemno, gorąco i duszno. Czuję tysiące ton kamienia nad sobą.... Idę za innymi, brakuje mi tchu, pot zalewa oczy....brudna i zmęczona w końcu wychodzę z korytarza na szeroką przestrzeń podziemnej, wykutej w skale komnaty.  Jest niewyobrażalnie cicho. I ciemno. Czuję ogłuszająca ciszę tysięcy lat i tysięcy kamieni nad nami.  Po lewej stronie widzę dziura ziemi, jakby zejście w dół.... podobno jest tam jeszcze jeden korytarz, którym przechodzi się głębiej, podobno w inne wymiary...

Siadamy w kręgu na skałach, Shirlie prowadzi medytację połączenia z Matką Ziemią. Będąc tu, niejako w jej brzuchu czuję niezwykłą potęgę naszej planety. Mentalnie wchodzę głębiej i głębiej, zapuszczam czerwone korzenie do samego centrum.... Oddaję Ziemi swoje ograniczenia i lęki czerpiąc z jej rozgrzanego jądra siłę działania, moc twórczą i radość istnienia. Tą siłą i radością mogę się dzielić. Tutaj robię to poprzez dźwięki, którymi rozbrzmiewa cała podziemna komnata – a może i cała piramida Cheopsa? Stapiam się w tym dźwięku z osobami siedzącymi w kręgu, z moimi bliskimi, przyjaciółmi i tymi, którzy potrzebują pomocy i uzdrowienia. Dźwięk ma moc, uzdrawiające wibracje przechodzą każdą komórkę mojego ciała i niosą się w przestrzeń. Siła dźwięku naszych głosów wzmocniona intencją może uzdrawiać, nieść pokój i wspierać Ziemię.

OM Shanti OM... RA MAT KA ..... Namaste.... Dziękuję Ci Ziemio, dziękuję Piramido i Wam Starożytni.

Dziękuję Agnieszko za to, że wytrwale, pomimo trudności organizujesz te niezwykłe wyprawy.

Misia (www.corporate-wellness.pl)

 

Zdjęcia z tego wyjazdu: kliknij tutaj

Dokładny program tego wyjazdu: kliknij tutaj