Zobacz nowości:

Informacje organizacyjne

mod_vvisit_countermod_vvisit_countermod_vvisit_countermod_vvisit_countermod_vvisit_countermod_vvisit_countermod_vvisit_countermod_vvisit_counter
mod_vvisit_counterDzisiaj82
mod_vvisit_counterWczoraj142
mod_vvisit_counterTen tydzień405
mod_vvisit_counterPoprz. tydz.731
mod_vvisit_counterTen miesiąc2469
mod_vvisit_counterPoprz. mies.3684
mod_vvisit_counterWszystkie3678621

Czytelnicy online: 2
Twój IP: 34.228.240.6
Dziś jest: 2024-03-29 11:17



Relacja: Merkaba, medytacje w Cheopsie, V 2009 w Egipcie (Magda Maka)

Merkaba i zwiedzanie Egiptu

Termin: 22-29 maja 2009


Dawno, dawno temu, a może chwilę wcześniej miała miejsce pewna wyprawa. Około 40 osób z Polski zdecydowało się udać do Egiptu, by tam odprawić medytację Merkaby i przeżyć niezapomnianą przygodę. Dla niektórych z nas była to pierwsza podróż do Egiptu, dla innych kolejna, ale dla każdego pozostanie długo w pamięci.

 

.


Na lotnisku w Hurgadzie znaleźliśmy się w piątek po to, by już w sobotę rozpocząć zajęcia z Merkaby z Tomem de Winter, uczniem Drunvalo Melchizedeka. Dla kilku osób, kurs Merkaby był już drugi, a nawet trzeci z kolei, jednak dla większości był to pierwszy raz z Merkabą, Kwiatem Życia i Świętą Geometrią. Tom przez trzy dni wykładał nam wiedzę, dawniej tajemną, dziś dostępną wszystkim zainteresowanym tym tematem. Warto wspomnieć, że podczas, gdy my dzisiaj potrzebujemy tylko trzech dni na zgłębienie tej wiedzy, Drunvalo Melchizedek uczył się jej przez 20 lat. Dlatego w tym miejscu pragnę mu podziękować, że zechciał się z nami podzielić swym skarbem i udostępnił go całemu światu. Nie trzeba przechodzić wieloletniego procesu inicjacji, nie trzeba przepływać między krokodylami, jak dawniej bywało, nie trzeba wielu lat wyrzeczeń czy specjalnych starań, wystarczy zapłacić za kurs i rozsiąść się wygodnie na krześle słuchając słów Toma. Na koniec, gdy już każdy z nas posiadł wiedzę jak uruchomić Merkabę, dostaliśmy dyplomy, a Tom powiedział: „Zwykle kończę kurs ostatnią wspólną medytacją, ale tym razem będzie inaczej. Ostatnią medytację Merkaby zrobimy w piramidzie Cheopsa”. To było to, na co wielu z nas czekało z wielką ekscytacją i podnieceniem.

Po trzydniowym kursie, by odpocząć, spędziliśmy miły dzień na Morzu Czerwonym. Część osób miło odpoczywała wylegując się w promieniach egipskiego słońca, a część osób podziwiała rafy koralowe i kolorowe rybki. Warto wspomnieć o jeszcze jednej wspaniałej osobie, która towarzyszyła nam każdego dnia i wnosiła swoją delikatną żeńską energię – Shirlie Roden. Ta wyjątkowa osoba, śpiewała anielskim głosem zarówno podczas kursu, jak i w ciągu następnych dni wprowadzając nas w wysokie wibracje. Podczas rejsu po morzu Shirlie dzięki swemu śpiewowi skontaktowała nas z delfinami i ich energią.


Następnego dnia wyruszyliśmy do Kairu. Tam czekała na nas piramida Cheopsa. Oficjalnie nie można uprawiać medytacji ani w piramidach, ani w świątyniach. Mieliśmy wielkie szczęście i dobre duchy nam sprzyjały, bo kilka razy udało nam się ten zakaz ominąć. Byliśmy w trzech komorach. Do każdej z nich prowadził niezwykle wąski korytarz, gdzie przeciskaliśmy się zgięci w pół, niektórzy na kolanach z małą ilością tlenu. Ale udało się! Gdy weszliśmy do pierwszej komory każdy zajął wygodną pozycję i rozpoczęło się! Tom poprowadził medytację, na koniec Shirlie zaśpiewała swym wdzięcznym głosem. Wielu z nas miało łzy wzruszenia. Energię dało się odczuć w wyjątkowy sposób. W drugiej komorze była obecna żeńska energia. Tom powiedział, że właśnie tu ludzie odpoczywali po inicjacji. Mieliśmy nic nie robić tylko śpiewać „mmm”.

Gdy próbowałam po swojemu przesyłać energię do ludzi na świecie zostałam szybko usadzona, zabrakło mi sił tak bardzo, że osunęłam się na ziemię i zrozumiałam, że faktycznie mam nic nie robić, tylko odpoczywać. Wiele osób odczuło energię Matki Boskiej i też nie odbyło się bez łez wzruszenia. Potem czekała nas kolejna komnata, tym razem grobowiec królów. Gdy wyszliśmy z piramidy po godzinie 20 każdy był niezwykle doenergetyzowany. Zmęczenie gdzieś zniknęło. To było naprawdę niesamowite wydarzenie i każdy z nas zapamięta je na długo.

Następnego dnia mieliśmy do dyspozycji czas wolny. Jedni wykorzystali go na odpoczynek na plaży, drudzy na wyprawę na Saharę. Ta przerwa przydała się, bo kolejnego dnia czekała na nas wycieczka do Luksoru. Tu zwiedzaliśmy Dolinę Królów, Świątynie Hatszepsut oraz Karnak. W Karnaku mieliśmy dużo szczęścia. Okazało się, że oprócz tradycyjnego zwiedzania ruin świątyni dostępnego każdemu turyście mieliśmy zaszczyt dostąpić wejścia do ukrytej świątyni, która dla zwiedzających jest zamknięta. Jednak strażnicy pozwolili nam tam wejść. Pomagał nam Mohamed, który opiekował się tu nami w Egipcie, służąc pomocą w wielu trudnych sytuacjach (np. interesowała się nami policja egipska i służby bezpieczeństwa kraju). Gdy weszliśmy do środka oczom naszym ukazał się zachowany w doskonałym stanie posąg bogini Sechmet (ciało kobiety z głową lwa), która była odpowiedzialna m.in. za uzdrawianie. Tam zagłębiliśmy się w medytację podczas gdy Shirlie śpiewała z intencją pokoju oraz zrównoważenia pierwiastka męskiego i żeńskiego. Po skończonej medytacji, gdy wychodziliśmy strażnicy tego miejsca dziękowali nam bezsłownie ukłonami ze łzami w oczach. Było to bardzo wzruszające doświadczenie.


I tak domknęło się coś co miało się domknąć. Cała wyprawa była niezwykle ekscytująca i udana. Doświadczyliśmy wielu przeżyć, każdy z nas miał swoje prywatne objawienia i momenty intymnego wzruszenia. Każdy przeżył to co miał przeżyć. Zwiedzaliśmy jeszcze wiele innych miejsc np. muzeum w Kairze, jednak te dwa punkty programu - piramida Cheopsa i świątynia w Karnaku były najważniejsze.

Oby więcej takich wypraw!


Dziękujemy Agnieszko i Mohamedzie! Niech wasi przewodnicy dalej was prowadzą ku najlepszym przeżyciom i życzę wam byście zorganizowali nam jeszcze wiele takich duchowych wypraw!